SOPA czy PIPA, a może ACTA

Planowane wprowadzenie ustawy SOPA w USA uzupełnianiej przez akta PIPA spowodowały protest Wikipedii, która w przypadku wprowadzenia ustawy nie mogłaby legalnie działać. Wiele firm łącznie z Google jest przeciwne wprowadzeniu kontrowersyjnej ustawy ograniczającej możliwość zamieszczania informacji w internecie. Wikipedia protestowała znikając na dobę z internetu.Tymczasem w całej UE, czyli także w Polsce ratyfikowana zostaje ustawa ACTA… która jest zbliżona do SOPA i PIPA. Co z tego wyjdzie?

Opera… nie przychodzę fotografować ptaków!

Wchodzę do teatru, aby odebrać akredytację. Nie odebrałem wcześniej, ponieważ ciężko jest przyjeżdżać trzy godziny wcześniej po odbiór identyfikatora. Wszyscy mnie znają, bo tylko ja fotografuję operę. Chcę iść do szatni, była godzina 19.37, Opera miała zacząć się o 20.00 i słyszę od tzw. panienki z obsługi tj. panienki do pilnowania mediów, żebyśmy czegoś nieodpowiedniego nie zrobili… my czyli ja, sztuk jeden. Dialog:

P – Panienka J-Ja X – Szefowa działu mediów

P – Tylko, bądź tak 10 minut wcześniej (w wyznaczonym miejscu na dole teatru)

Ja – ?

Zostawiłem kurtkę w szatni.

Fotografuję szefową KBF – Helbin udzielająca wywiadu telewizji KBF 😉

P – Możesz nie robić zdjęć, bo to się nagrywa

Ja – Przecież ma mikrofon (wpięty w koszulę)

P – Ale to się nagrywa

Ja – Przecież nic się nie nagra.

P – Ale oni to mogą widzieć na filmie ( co widzieć, jak stałem za kamerą, może dźwięki?)

Kilka minut później Widzę P i słyszę:

P – No chodź już!

Ja – nie odzywam się, rozmawiam przez telefon.

Wchodzę z foyer na salę z 5 czy 7 minut przed 20.00

P – Może Pan usiądzie?

Ja- W myślach : Przecież przyszedłem robić zdjęcia a nie siedzieć, nie widząc sceny.

P – Jacy ci ludzie są tacy nieodpowiedzialni, przecież za chwilę 20.00 a oni się spóźniają i nie wchodzą.

Ja- Opera to wydarzenie towarzyskie, ludzi rozmawiają ze sobą, dla pewnym osób wyjście do opery jest normalne. Wszyscy wiedzą, kiedy wejść. (przecież naraz nie wejdą)

P – Ale to nie kino!

Ja – ?

X – A co Pani tak siedzi?

P- Ano siedzimy sobie tak razem.

X – Razem Państwo przyszli.

P – Hehe, tak.

P – 30 minut fotografowania jest dozwolone, chyba nie zamierzasz tyle fotografować? ( nie no przyszedłem sobie postać…, albo posiedzieć)

Ja- Standard… każdy solista na zdjęciu podczas śpiewania.

Zaczyna się opera…

P do fotografa z KBF : Tylko pamiętaj bez lampy!

J – Wstaję i ustawiam aparat.

P – Nie możesz stać dalej od sceny ? (ogniskowa 320 mm nie pozwalała na portrety!)

Ja – Nie. (stałem metr od drzwi wyjściowych, najdalej oddalona część sali od sceny.

P – Tylko nie używaj tych wielu zdjęć, bo to buczy (pewnie chodziło o tryb seryjny)

Po koncercie :

P – Dzięki (za co? )

Piję kawę we foyer rozmawiając z fotografem wynajętym przez KBF.

P – Idziemy? (WTF?) Dopij sobie spokojnie kawę oczywiście? Chyba nie zamierzasz wracać na salę?

Ja – Już lecę za kulisy, żeby ich wszystkich sfotografować!

P – Żarty, ale tak na poważnie?

Ja- Na poważnie to chyba wiecie, że tylko ja fotografuję operę w tym mieście.

Ciszaaa…

P chyba jest asystentką fotografa. Naprawdę bogata instytucja, stać ich, żeby zatrudniać kogoś do pilnowania jednej osoby. Artyści nie są ptakami, na które trzeba się zasadzać , czaić i maskować. Wystarczy trochę wyczucia. Jeśli 320 mm to za mało to może jasne 400mm za 40 tysięcy. A może organizator da mi na kaucję, żeby wynająć. Tylko wynajęcie to 1 tysiąc na dzień… musiałbym dostać dwa tysiące za zdjęcia, żeby to się opłaciło… pytanie kto kupi fotografię? Zrobię jak zawsze najlepsze zdjęcie, jakie mogę w danych warunkach, ale jeśli tych warunków nie ma, to jak ma się to zdjęcie pojawić w najlepszych publikacjach?

 

Czym się różni bloger od dziennikarza… i co ma z tym wspólnego szmata.

Płk Mikołaj Przybył chciał połełnić samobójstwo w przerwie konferencji prasowej. Gdy padł strzał do sali weszli operatorzy, dziennikarze, fotoreporterzy. Zrobiono zdjęcia, które widziała cała Polska. Na filmie TVP Info widać jak pewien dziennikarz z Głosu Wielkopolskigo mówi (nie filmujcie) Zdjęcia, które oburzyły wszystkich… ale oglądać zdjęcia chcieli…

Bloger Kominek napisał : Jaka jest różnica między dziennikarzem a szmatą? Za chwilę przekonacie się, że żadna. (ot wywody blogera)

Dalej zachęca do zobaczenia filmu.

Ale chwilę później Cezary Łazarkiewicz w Polityce pisze: Jakiś bloger zadał pytanie…. chcecie wiedzieć to zobaczcie film. Pewnie zrobił to, żeby zarobić i zdobyć nagrody.

W międzyczasie ratujący generała dziennikarz zamieszcza artykuł w Głosie Wielkopolski, w którym pracuje: Nie jestem bohaterem! Pisząc o sobie: uratowałem człowieka  i zamieszczając obok duże zdjęcie przedstawiające siebie.

Obok artykułu dzienniakarza Głosu Wielkopolskiego widzimy reklamę innego artykułu z tej gazety, tego samego dziennikarza z hasłem: zobacz co się wydarzyło na konferencji! Kliknąłem i co widzę, podobny materiał do tego z TVP Info, tylko zrobiony z drugiej strony biurka.. przedstawia leżącego we krwi pułkownika. (pułkownik nie był zasłonięty w montażu, w TVP Info nie widzieliśmy jego twarzy i krwi). Cudowna metoda zarabiania: jesteśmy oburzenii, jednocześnie dajemy coś bardziej mocnego niż to, co nas oburza. Zarabiamy podwójnie , na dwóch stronach.

Na Facebooku pojawiają się grupy, które nawołują do pokazania operatora kamery, który nagrał materiał.

Superekspress na okładce pokazuje zdjęcie postrzelonego Pułkownika. Rada etyki mówi, że to skandaliczne. Kilka dni później na okładce widzimy rekonstrukcję przestrzelającego sobie policzek pułkownika.

Mija kilka dni  i Kominek pisze. Bronię superekspressu. Czy wiecie, co was naprawdę oburzyło?

Ja wiem co mnie oburzyło! Jedynymi osobami, które naprawdę zarabiają na tym filmie są osoby będące przeciw powstaniu filmu (wirtualnie, bo na miejscu ich nie było), jednocześnie nakłaniające do jego oglądania. Reklamy obok ich artykułów oczywiście nie przynoszą im dochodów, liczba kliknięć nie zwiększa wpływów. Rozgłos przecież się nie liczy. Nazwanie publicznie kogoś szmatą pokazuje poziom osoby , która używa takich słów. Szmata może być do podłogi, ale idąc do sklepu pytamy  o ściereczki!

Dlaczego kamera TVN była włączona w czasie przerwy ? Pewnie dlatego, że była podpięta do wozu satelitarnego, ponowne wpinanie i ustawienie kamery zajęłoby trochę czasu.

Megaupload – Piraci przeciwko piractwu!

Czyli zarabiamy na okradaniu siebie i jeszcze tym zarządzamy?
Dzisiaj o poranku dowiedzieliśmy się z głównych stron portali internetowych, że zamknięto serwis Megaupload. Strona umożliwiała udostępnianie plików innym użytkownikom internetu. Z serwisu korzystało 4% użytkowników internetu. 50 milionow osób dziennie odwiedzało Megaupload, a 150 milionów miało założone tam konta. Powodem zamknięcia było to, że większość plików była “piracka”. Nie było by w tym nic dziwnego, w końcu co jakiś czas robi się akcje przeciwko piractwu. Zatrzymano 7 osób z zarządu firmy, ale nie prezesa firmy… bo nie wiedział, że to co robi jest złe, a tylko zachęcał do korzystania z serwisu! Reszta oczywiście wiedziała dobrze, że to co robią jest złe, tylko nie kierująca nimi osoba. Kto kierował? Kieruje… (ale o tym za chwilę…) raper i producent Swizz Beatz… mąż piosenkarki Alicii Keys. Oj nie ładnie! Sięgnijmy głębiej do filmu promującego serwis, w którym wielu znanych muzyków śpiewa, że korzysta z megaupload i ściąga pliki. Wśród śpiewających są
Kim Kardashian, Puff Daddy, Will.I.Am, Alicia Keys, Snoop Dogg, Chris Brown, Kanye West, Lil John, Jamie Foxx, Serena Williams, Russel Simons, Brett Rattner, Floyd Mayweather, Estelle, Carmello Anthony, Ciara, The game, Mary J Blidge, Swizz Beatz, Kim Dotcom, Kim Junior i inni. Lista, jak widać bardzo długa, sam top sprzedaży na rynku.


Jak widać nic nie przeszkadza artystom walczyć o swoje wirtualne zyski, które osiągaliby gdyby nie piractwo. Wszystko to przy pomocy stowarzyszeń i agend rządowych. Jednocześnie reklamują serwis będący jednym z największych w internecie miejsc, z którego można ściągać nielegalne pliki. Prawda, że zabawne? Jak ja ściągam – dobrze. Jak oni (po mojej namowie) źle. Oni są be! To nie koniec tej pięknej historii.
Anonymus czyli najbardziej znani anonimowi anonimi zdenerwowali się i zaczęli hackować strony nieprzyjazne megaupload… czyli firmy, które reprezentują interesy artystów znanych nam z reklamy megaupload. Udało się zamknąc kilka serwisów:

 

 

I nawet Megaupload powrócił… Jego serwery zlokalizowane są w Hong Kongu. Kto zyskał, kto stracił? A może nic się nie zmieniło?

A co pozostało normalnym odbiorcom treści, aby być w zgodzie z prawem…  iść do sklepu i kupić płytę artysty, nucąc słowa jego piosenki… Megaupload… For free… I love megaupload… za jedyne 59.99zł.